Kos, czyli Grecja dla początkujących

(Last Updated On: 3 października 2019)

Dlaczego na pierwsze greckie wakacje warto wybrać Kos?

Ach, to blogowanie! Uwielbiam pisać, ale w rzeczywistości strasznie ciężko jest mi znaleźć na nie czas. Najgorzej jest zacząć – wymyślić chociażby ciekawy tytuł wpisu. I tak parę dni temu spadło na mnie jak grom z jasnego nieba hasło: „wyspa Kos, czyli Grecja dla początkujących”! Dlatego siedzę i piszę, mając nadzieję, że wyjdzie z tego coś ciekawego (i nawet nie czuję, że rymuję ;)).

Pierwsza wersja wpisu była tak trochę do kitu… Dlaczego? Ponieważ nie chcę Wam przedstawiać zwyczajnej relacji typu „tam pojechałam, to zobaczyłam, tamto zwiedziłam”. Otworzycie pierwszy lepszy przewodnik czy stronę internetową i sami odkryjecie, jakie dane miejsce oferuje „atrakcje”. Ja postanowiłam, że przekażę Wam coś więcej, niż same „suche” fakty. Opiszę to, co urzekło mnie najbardziej w wyspie Kos i dlaczego warto ją odwiedzić!

Mapa wysp Kos i Nisyros oraz plan miasta Kos
Mapa wysp Kos i Nisyros oraz plan miasta Kos

Na greckiej ziemi jeszcze mnie nie było aż do 17 maja 2014 roku. Wtedy właśnie wylądowaliśmy na lotnisku nazywanym „Hippocrates” – imieniem najsłynniejszego greckiego lekarza czasów starożytnych, Hipokratesa. Dlatego właśnie postanowiłam, że taki będzie tytuł wpisu – przedstawiający wyjazd na Kos jako dobrą opcję dla tych, którzy wcześniej nie mieli okazji poznać Grecji. Stwierdziłam, że – jak na początek – ilość wrażeń związana z bogatą grecką kulturą była zdecydowanie wystarczająca!

Lord of the Beach - idealna miejscówka dla Władcy Plaży ;)
Lord of the Beach – idealna miejscówka dla Władcy Plaży ;)
„Kos? Przecież tam nic nie ma!” czy na pewno? ;)

Przede wszystkim muszę trochę ponarzekać na tych, którzy twierdzą, że „tam nic nie ma” (a spotkałam się z takimi opiniami!). Wszędzie jest COŚ! Wystarczy czasem tylko podnieść głowę, rozejrzeć się wokół siebie, nawet w swoim mieście. To, że w danym miejscu nie ma ogromu zabytków, muzeów czy innych atrakcji turystycznych, wcale nie oznacza, że nie jest ono godne uwagi. Ja staram się dostrzegać choćby najmniejsze detale, ponieważ bardzo często to właśnie one są najbardziej wartościowe.

Poza tym wszyscy – to znaczy ja i moja rodzina – zgodnie stwierdziliśmy, że to, co widzieliśmy na Kos, przyprawiało o zawrót głowy! A mogliśmy tak naprawdę wycisnąć z tego miejsca jeszcze więcej, jednak byliśmy nastawieni głównie na porządne wybyczenie się na leżaku. W takim razie co by było, gdybyśmy pojechali na przykład do takich Aten? Ja bym chyba zwariowała! Latałabym z aparatem przy twarzy od rana do zmierzchu jak postrzelona azjatycka turystka, fotografując każdą napotkaną kolumnę i każdy posążek – pozostałości niesamowitej starożytnej kultury.

Greckie kolumny i pozostałości po starożytnych budowlach - tak po prostu, wyrastają sobie z ziemi przy drodze prowadzącej do miasta Kos.
Greckie kolumny i pozostałości po starożytnych budowlach – tak po prostu, wyrastają sobie z ziemi przy drodze prowadzącej do miasta Kos.

Last minute

Mam dla Was taką praktyczną małą radę: jeśli planujecie wypad do Grecji, polujcie na wycieczki albo na bilety czarterowe w ofercie last minute. Cena spada wraz z zbliżaniem się końca tygodnia… :) U nas termin był zaplanowany, hotel upatrzony (korzystaliśmy z usług biura podróży Itaka), ale nie obyło się bez polowania na wycieczkę w najniższej cenie. Wyczekiwanie w totalnym napięciu – czy oferta będzie jeszcze dostępna? Spadnie cena, czy nie spadnie? Emocje towarzyszyły nam do samego końca – to jest troszeczkę tak, jak z aukcją na Allegro… :D

Ostatecznie udało nam się wyrwać 7-dniową wycieczkę all inclusive z Gdańska za 1299 zł/os.! Jak się później okazało, na miejscu było wiele osób, które czekały na taką okazję. Przedział wiekowy był naprawdę zróżnicowany: od maturzystów po emerytów. I słusznie, bo po co przepłacać? Lepiej za zaoszczędzone pieniądze zrobić sobie na miejscu prawdziwą grecką ucztę, o której możecie przeczytać w moim kolejnym wpisie z tej podróży: Miasto Kos – dotknąć historii, ucztować po grecku…

Przede wszystkim sporym ułatwieniem jest to, że lot z Gdańska na Kos trwa jedynie 3 godziny! Dlatego jeśli szukacie w miarę taniej i wygodnej opcji na urlop, greckie wyspy są pod tym względem idealne.

Basen w naszym hotelu Kipriotis Hippocrates
Basen w naszym hotelu Kipriotis Hippocrates

Pogoda na Kos w maju

Co prawda pogoda w maju na Kos może nie rozpieszczać. Zawsze jednak jest to jakieś nowe miejsce do odkrycia, niezależnie od warunków atmosferycznych! Po wyjściu z samolotu byliśmy troszeczkę zdezorientowani – na niebie wisiały szare chmurzyska i było dość chłodno. Jednak z dnia na dzień rozpogadzało się coraz bardziej i ostatniego dnia na Kos panował już prawdziwy grecki upał.

Hotelowa plaża późnym popołudniem
Hotelowa plaża późnym popołudniem

Pierwsze greckie akcenty

Już na lotnisku dostrzegłam pierwszy charakterystyczny dla Grecji akcent – tuż przy pasie startowym, na malutkim wzniesieniu, stał niewielki budyneczek o białych ścianach i dachu w wypłowiałym, błękitnym odcieniu, przywodzący na myśl pocztówki z Santorini. Szybko zorientowałam się, że ta budowla to grecki kościół! Często widywałam na lotniskach odrębne pomieszczenia do modlitw dla muzułmanów czy chrześcijan, ale żeby w takim miejscu stała osobna kapliczka? Tego bym się nie spodziewała…

Kościół na lotnisku - w razie, gdyby ktoś chciał się pomodlić przed odlotem... ;)
Kościół na lotnisku – w razie, gdyby ktoś chciał się pomodlić przed odlotem… ;)

Kontrasty – wiosna i kryzys

Dużą zaletą odwiedzania Grecji w okresie późnej wiosny jest krajobraz. Wszystko tam kwitło! W drodze do hotelu zachwycałam się tysiącem barw kwiatów, które dosłownie wylewały się z przydrożnych posesji. Niestety, z pięknem natury kontrastował jednak wszechobecny kryzys. Opuszczone i podniszczone budynki, pozamykane przedsiębiorstwa… Nawet lotnisko było dość zaniedbane i tym samym przygnębiające.

Piękne kwiaty na Kos.
Piękne kwiaty na Kos.
...i jeszcze trochę greckich kwiatów ;)
…i jeszcze trochę greckich kwiatów ;)
Nawet kaktusy zakwitły!
Nawet kaktusy zakwitły!
Modliszka przy hotelowym basenie
Modliszka przy hotelowym basenie

Góry, plaża i Turcja

Wszystko rekompensowały jednak nie tylko kwiaty, ale też przepiękne widoki. Już przez okienko samolotu podziwiałam skupiska greckich wysp i wysepek, a ukształtowanie terenu wyspy Kos wyjątkowo zapadło mi w pamięci. Wydawało się takie jakieś inne niż te, które widziałam dotychczas – niejednolite i poszarpane, poprzecinane dolinami czy wąwozami. Są tam nawet dość wysokie góry!

Cudowna plaża na wyspie Kos.
Cudowna plaża na wyspie Kos.
Widok na turecki brzeg z hotelowej plaży.
Widok na turecki brzeg z hotelowej plaży.

Nigdy nie zapomnę jednak widoku górzystego, tureckiego brzegu, który można było podziwiać z naszego hotelu i pobliskiej plaży (wyspa Kos leży naprawdę blisko Turcji – na miejscu istnieje możliwość odbycia wycieczki promowej z Kos do tureckiego miasta Bodrum). Góry dosłownie wyrastały z morza i za każdym razem wyglądały cudownie. Gdy było pochmurno, każde wzniesienie miało inny, niebiesko-szary odcień. W słoneczne dni góry były ciemno-brązowe i majestatyczne, górujące nad turkusowym morzem. Tuż po zmierzchu natomiast, miasteczko u ich stóp mieniło się tysiącem pomarańczowo-żółtych światełek…

Pochmurny dzień na plaży.
Pochmurny dzień na plaży.
Turecki brzeg wieczorem mieni się tysiącami żółto-pomarańczowych światełek.
Turecki brzeg wieczorem mieni się tysiącami żółto-pomarańczowych światełek.

Miejscowa plaża – choć usłana szarymi kamieniami – dzięki rozpościerającym się z niej widokom, zdecydowanie zyskiwała na swej atrakcyjności.

Kamienista plaża na Kos.
Kamienista plaża na Kos.
Przed wiatrem można schronić się pod kolorowym, plażowym "namiotem".
Przed wiatrem można schronić się pod kolorowym, plażowym „namiotem”.
Plażowy bar, w którym serwowane były zimne napoje.
Plażowy bar, w którym serwowane były zimne napoje.
Piesek, którego spotkaliśmy przy plaży
Piesek, którego spotkaliśmy przy plaży
I jak tu się nie rozpływać nad takim szczeniaczkiem? ;)
I jak tu się nie rozpływać nad takim szczeniaczkiem? ;)
Pomost na plaży, wyspa Kos.
Pomost na plaży, wyspa Kos.

 

Greckie przysmaki

Co jeszcze mocno zapadło mi w pamięć? Zderzenie z greckim jedzeniem! W Polsce możemy mieć jedynie jego namiastkę… Przez okrągły tydzień zajadałam się oczywiście sałatką grecką z ogromnymi, pysznymi oliwkami i boskim, mocno czosnkowym sosem tzatziki z bardzo gęstego, PRAWDZIWEGO greckiego jogurtu! Już mi tego brakuje!

Tzatziki i greckie oliwki. Pyszności!
Tzatziki i greckie oliwki. Pyszności!

Do tego te pyszne, przesłodkie owoce! Pewnego dnia, idąc na plażę spotkaliśmy Nicolasa, który chętnie częstował czereśniami, pomarańczami i winogronami ze swojego zmotoryzowanego straganu. Zakupiliśmy u niego trochę owoców i nie żałowaliśmy. Były wyśmienite! A przy okazji ucięliśmy sobie małą pogawędkę z miejscowym. :)

Nicolas i jego obwoźny stragan z owocami, wyspa Kos.
Nicolas i jego obwoźny stragan z owocami, wyspa Kos.
Słodkie i smaczne truskawki - idealne jako plażowa przekąska.
Słodkie i smaczne truskawki – idealne jako plażowa przekąska.

Aktywne wakacje na wyspie Kos

Ogromnym plusem pobytu na wyspie Kos był dla mnie aktywny wypoczynek. Pierwszy rekonesans otoczenia zrobiłam podczas 5-kilometrowej przebieżki, natomiast w naszym hotelu Kipriotis Hippocrates natknęłam się – zupełnie niespodziewanie (w ofercie nie było o tym ani słowa!) – na skromną siłownię! :) Jednak za największą frajdę uważam naszą wycieczkę rowerową do miasta Kos. Tuż przy naszym hotelu znajdowało się kilka wypożyczalni.

Przystanek na zdjęcia tuż przy marinie w Kos. ;)
Przystanek na zdjęcia tuż przy marinie w Kos. ;)

Rowerem do miasta Kos

Dwukołowy pojazd dla osoby dorosłej można wypożyczyć na cały dzień za 5 euro, a cena jednostkowa spada wraz z zwiększeniem ilości dni wynajmu! Do tego rewelacyjna ścieżka rowerowa prowadząca do samego centrum miasta Kos, oddalonego od naszego hotelu o 3 kilometry. Możliwość podziwiania nadmorskich widoków gratis! Nie muszę chyba wymieniać kolejnych zalet zwiedzania wyspy na rowerze? ;)

Nawet poopalać się można na tym rowerze! :) Pogoda naprawdę temu sprzyjała.
Nawet poopalać się można na tym rowerze! :) Pogoda naprawdę temu sprzyjała.

Malutkie, biało-niebieskie, przydrożne knajpki i domostwa, pasące się nad turkusowym morzem krowy, a także wyrastające z ziemi starożytne greckie ruiny tuż przy drodze – to wszystko było fascynujące dla kogoś, kto na greckiej ziemi po raz pierwszy postawił swoją stopę!

Przydrożna grecka tawerna.
Przydrożna grecka tawerna.
Mućka i morze :)
Mućka i morze :)

Zbliżając się do miasta, mijaliśmy również marinę pełną ogromnych jachtów i motorówek. Ciekawe było to, że dzioby niektórych z nich wystawały znad ogrodzenia, tworząc nad ścieżką rowerową swoiste „zadaszenie”.

Marina w Kos i zwisająca nad ścieżką rowerową kotwica.
Marina w Kos i zwisająca nad ścieżką rowerową kotwica.
Marina w Kos.
Marina w Kos.
Przydrożne kapliczki

Gdzieniegdzie przy posesjach pojawiały się miniaturowe greckie kapliczki, które od razu przywiodły mi na myśl wszechobecne w Tajlandii miniatury tajskich świątyń…

Miniaturowa grecka kapliczka.
Miniaturowa grecka kapliczka.

Szukając informacji na temat tych charakterystycznych, malutkich budowli, znalazłam ciekawy wpis, który sporo mi wyjaśnił. Jak dowiedziałam się, czytając wpis na Blogu Cholidaycheck, te przydrożne kapliczki nazywają się proskynitária i upamiętniają ważne dla Greków wydarzenia.

Kolejna grecka kapliczka w mieście Kos. W środku znajdowało się m.in. zdjęcie mężczyzny...
Kolejna grecka kapliczka w mieście Kos. W środku znajdowało się m.in. zdjęcie mężczyzny…
Centrum miasta Kos

Rowerowa przejażdżka w pierwszą stronę przebiegła szybko i przyjemnie. O tym, że dojechaliśmy do centrum miasta Kos, świadczył widok białego budynku ratusza, który można było dostrzec już w drodze do miasta.

Ratusz w mieście Kos.
Ratusz w mieście Kos.

Ja zauważyłam również, tuż nad ścieżką rowerową, metalowy znak przedstawiający drewniany kij (a może nawet drzewko?) opleciony przez dwa węże. Domyśliłam się, że jest to tzw. laska Asklepiosa (w starożytnym Rzymie czczonego pod postacią Eskulapa) – starożytnego greckiego boga lekarzy; atrybut uważany obecnie za symbol medycyny. Warto podkreślić, że wyspa Kos była jednym z głównych ośrodków kultu Asklepiosa.

Symbol medycyny w mieście Kos.
Symbol medycyny w mieście Kos.

O tym, co spotkało nas w mieście Kos, przeczytacie w kolejnej części. Znajdziecie ją tutaj: https://www.born2travel.pl/miasto-kos-dotknac-historii/ :)

Piękne niebo tuż po zachodzie słońca na Kos.
Piękne niebo tuż po zachodzie słońca na Kos.



« »